Jesteśmy na ziemi Don Kichota |
Nasi gospodarze: Maria i Tomasz |
Pracowicie spędzany czas mija tak szybko i przyjemnie, że
teraz dopiero wrócę do pierwszego dnia naszego pobytu w Hiszpanii.
Wylądowaliśmy na lotnisku w Madrycie. Nasi gospodarze Maria i Tomasz
Jezierscy zapakowali nas razem z
bagażem do auta i powieźli w stronę Castylii La Manchy do uroczego Valdepeñas.
Zatrzymaliśmy się dopiero kiedy zobaczyliśmy pierwszy wiatrak, co zwiastowało,
że znaleźliśmy się na ojczystej ziemi Don Kichota.
Na ścianie w przydrożnej oberży |
Wiatrak okazał się być
przydrożną oberżą o nazwie, nomem omen – El Molino. Dokonaliśmy tutaj
pierwszego kulinarnego odkrycia – zamówiliśmy piwo, a do piwa dostaliśmy
tapas. W samym fakcie nic nadzwyczajnego, wszak jesteśmy w Hiszpanii,
niezwykłe jest to, że tapas jest gratis. Okazuje się, że tylko w tym
rejonie, nawet do małego piwa, czyli tubo (200ml), dostaniecie tapas
gratis! Mało tego, do każdego kolejnego piwa tapas musi być inny!
Wniosek z tego taki, na co zwrócił nam uwagę Tomek, że zamawiać trzeba małe
piwo tyle razy, dopóki nie zaspokoimy pragnienia i ... apetytu.
Tapas, które dostaliśmy do piwa to były głównie,
zacytuję tu Wojtka: „zwłoki jakichś żyjątek morskich” czyli owoce morza. Na
talerzyku były mejillones, czyli świeżutkie mule, pulpo czyli
maleńkie apetyczne ośmiorniczki, były tez paluszki krabowe, maleńkie zielone papryczki
i oliwki. Wszystko skropione smakowitą oliwą z oliwek.
Smakowite tapas, czyli przekąska z owoców morza |
„Niech żyje Castilia La Mancha jedyny region w Hiszpanii,
gdzie częstują tapasami i to różnymi nawet do małego piwa i gdzie pety
papierosowe restauracyjni goście gaszą nie w popielniczkach, których się
powszechnie nie używa, tylko bezpośrednio na podłodze. Pozostawienie śmieci na
stole uchodzi za szczyt niechlujstwa.”
Śmiecenie na podłogę jest w dobrym tonie. |
Ponieważ na temat pochodzenia nazwy tapas napisano chyba we wszystkich źródłach na temat kuchni hiszpańskiej, to ja już nie będę się powtarzał i nie napiszę, że słowo tapa znaczy pokrywka. Taki mały talerzyk, pokrywka, na której podawano małą przekąskę, służyła do przykrycia szklaneczki z winem lub piwem, aby do środka nie wpadały małe muszki. Tak to tapa, talerzyk, przykrywka przemienił się na przestrzeni dziejów w zupełnie jadalne w całości i pyszne tapas.
zdjęcia i tekst: Wiesław falko Fałkowski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz